cameel cameel
643
BLOG

Ukraińcy boją się "Wołynia", Niemcy boją się "Smoleńska"

cameel cameel Polityka Obserwuj notkę 10

Przedziwnie się to wszystko układa. Gdy Ukraińcy odwołali uroczysty pokaz filmu "Wołyń" w Kijowie nawet nie byłem tym zaskoczony. Przyjąłem to jako coś spodziewanego, ludzie ci w większości nie przepracowali wciąż prawdy o tym, że przy okazji walk o wolną Ukrainę dokonywali strasznych mordów na polskiej ludności cywilnej. Wypierają to ze swojej świadomości społecznej. Nihil novi.

Warto jedynie przy okazji zwrócić uwagę na to, że taki zarzut pojawia się w zagranicznych i polskojęzycznych publikacjach w stosunku do Polaków w kontekście współodpowiedzialności za Holokaust. Tymczasem w Polsce kręci się filmy (dofinansowywane przez Polski Instytut Sztuki Filmowej), które wprost, nieraz nawet w groteskowo brutalny sposób (vide "Pokłosie") oskarżają Polaków o zbrodnie na Żydach. Porównajmy to sobie z sytuacją na Ukrainie, gdzie nie tylko nikt nie kręci filmów o zbrodni wołyńskiej, ale gdzie odwołuje się pokaz polskiego filmu na ten temat.

Ukraińcy boją się "Wołynia", tak jak boją się prawdy o zbrodni wołyńskiej.

Tymczasem drugi nasz sąsiad, Niemcy, niespodziewanie i szczerze mówiąc, w dziwnie podobnym stylu, odwołują w Berlinie pokaz filmu "Smoleńsk". Donosi o tym, z trudem ukrywaną satysfakcją, Gazeta Wyborcza : "Boimy się o bezpieczeństwo widzów" ogłasza niemiecki kino, tak jakby wyświetlenie tego filmu mogło doprowadzić do jakichś zamieszek.

"Film jest tak kontrowersyjny, że ze względów bezpieczeństwa i dla ochrony gości oraz obiektu rezygnujemy z pokazu"

Wczytajmy się spokojnie w te niemieckie wyjaśnienia.Niemieckie kino zdecydowało, że będzie chroniło swoich widzów, przed zbyt kontrowersyjnym przekazem filmu Smoleńsk. Niemcy nagle okazują się zbyt delikatni, na brutalny przekaz z Polski. To nic, że sponsorują przeróżne "kontrowersyjne" filmy i spektakle, jak ten wystawiany ostatnio w Bydgoszczy, gdzie polska flaga wyciągana była z waginy, a Chrystus gwałcił muzułmankę. Wszelkie oburzenia na ten spektakl nazywane były próbą cenzury. Takie rzeczy Niemcom się podobają na tyle, że będą je eksportować do wszystkich "zaprzyjaźnionych" krajów. Co innego "Smoleńsk". W końcu w filmie jest przedstawiona wersja w której dokonano zamachu na Prezydenta Kaczyńskiego i jego delegację. Czy może być coś bardziej kontrowersyjnego i zagrażającego psychice niemieckiego widza?

Trzeba Niemców przed tym ochronić i na straży bezpieczeństwa niemieckiego widza stoi dzielne berlińskie kino "Delphi". Cytowany przez Gazetę Wyborczą niemiecki dziennik donosi z, typowo niemiecką shadenfraude: "Ledwo ambasador Polski w Niemczech Andrzej Przyłębski zdołał wydrukować i rozesłać 800 zaproszeń na uroczysty pokaz filmu 'Smoleńsk' w berlińskim kinie Delphi, a już zaproszenia te stały się makulaturą. Niemiecka premiera kontrowersyjnego także w Polsce filmu przewidziana była na wieczór 7 listopada w kinie Delphi. Lecz pokaz tam się nie odbędzie"

A mnie nachodzi tylko refleksja, że podobnie jak Ukraińcy, Niemcy boją się filmu "Smoleńsk", bo boją się prawdy o katastrofie smoleńskiej. Wypierają ją.

PS. Oczywiście abstrahuję tutaj od tego, czy film Smoleńsk przedstawia prawdę, czy nie, chodzi jedynie o porównywalną reakcję Ukraińców i Niemców na próbę zorganizowania pokazu polskiego filmu.

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka