cameel cameel
1434
BLOG

Zachowajmy spokój? Przecież to był polityczny mord!

cameel cameel Polityka Obserwuj notkę 21

"Jakiś czas temu pisałem w „Rzeczpospolitej” tekst, o tym, że to może tak się skończyć. I tak się stało."

Pisze szef salon24, w swoim komentarzu dotyczącym dzisiejszych tragicznych wydarzeń.

Panie Igorze, tak się składa, że nie Pan jeden ostrzegał przed szerzeniem nienawiści.

Ja apelowałem o to konsekwentnie, także tutaj na salon24, ostrzegałem, że promowanie Palikota, po 10 kwietnia, tym się właśnie skończy.

Ten pan, który się pojawił w Łodzi, to nie jest przypadkowy szaleniec. To jest człowiek, który absolutnie wierzył w to co robi. Podejrzewam, że on nawet uważał że robi dobrze. Codziennie słyszał, z ust największych autorytetów moralnych, wybitnych żurnalistów, najwyższych władz państwowych, że całemu złu, które się dzieje w Polsce odpowiada jedna postać (do niedawna w dwóch osobach).

Kaczor.

To, że nie ma autostrad, a są fotoradary, to że kurczaki i ziemniaki są drogie, to że służba zdrowia nie spełnia podstawowych funkcji, to że samolot spadł w Smoleńsku, to że ludzie się kłócą pod krzyżem, to że trzeba podnosić podatki...(mógłbym wymieniać tak długo)... to wszystko jest wina PiSu i osobiście Jarosława Kaczyńskiego (zawsze wymienianego z nazwiska, jako osoba odpowiedzialna).

Skoro więc ten człowiek jest tak niebezpieczny dla kraju, skoro blokuje tyle ważnych spraw, skoro cały czas nie ma ochoty odejść w polityczny niebyt, tylko ma czelność występować publicznie i to jeszcze na ulicy (!!!), to najlepszym sposobem na ruszenie do przodu jest fizyczna eliminacja kaczora. Takimi przesłankami kierował się morderca. Wmawianie teraz ludziom, że był to psychopata, który mógł równie dobrze zaatakować każdego posła, z każdej partii, jest manipulacją.

Jest kłamstwem, ponieważ gdyby przypadkiem w tym biurze znajdował się Jarosław Kaczyński i gdyby zginął, to ci sami ludzie, którzy, gdy nawet jeszcze ciało nie ostygło, ogłosili: "kto sieje wiatr ten zbiera burzę" także ogłosiliby że winny jest sobie sam, bo "dzielił Polaków".

Pojawia się więc kwestia zasadnicza. Kto tak naprawdę podzielił Polaków?

Kto spowodował, że ogromna część z nich, musi się dzisiaj czuć, jak Żydzi, podczas pierwszych wystąpień faszystów. Kiedy Niemcy głosili, że to Żydzi są winni całemu złu, że nienawidzą, demokratycznie przecież, wybranych władz i doprowadzają kraj do ruiny. Kto spowodował, że istnieje społeczne przyzwolenie na strzelanie do ludzi, jak (nie przymierzając) do kaczek?

Powiedzenie, że to politycy Platformy Obywatelskiej odpowiadają za "odczłowieczenie" Jarosława Kaczyńskiego, za pozbawienie go godności ludzkiej, jest prawdziwe, ale niewystarczające.

Zastanawiam się czy któremuś dziennikarzowi TVN24 przeszło przez myśl, że może jakaś część odpowiedzialności spoczywa na nim właśnie?

Czy Katarzyna Kolenda Zaleska zastanowiła się, czy jej oszczerczy i kłamliwy materiał mógł spowodować doprowadzenie tego mordercy na skraj emocjonalny? Czy zastanowiła się kiedyś nad tym, że słowa mogą zabijać?

Polityk rządzącej partii, który niedawno odszedł z PO złożył Jarosławowi Kaczyńskiemu "życzenie śmierci".

Zrobił to dwa razy. Najpierw wprost, mówiąc o "wypatroszeniu i wystawieniu skóry na sprzedaż", później powtórzył u siebie na blogu:

Nadzieja:
Przyjdzie taki dzień, że Jarosław będzie już rozmawiał z siłami ostateczności. Być może jeszcze w tym roku. I wówczas uznamy, że to był naprawdę dobry rok. Tego się trzymam, w to wierzę.
 
Atmosferę nienawiści do Jarosława Kaczyńskiego podsycano także w kampanii prezydenckiej, organizując łamanie legalnych wieców wyborczych, gromadząc takich ludzi:
 
Zaprzyjaźnione z władzą media oczywiście nie pochyliły się z troską, nad elektoratem Palikota (wówczas jeszcze w PO) który to elektorat wprost mówi o tym, że pragnie "mordobicia" i marzy o "przypierdoleniu kaczorowi pałą".
 
  Tę samą elitę kraju, tzw. wykształconych z wielkich miast, skrzykniętych przez facebooka, mogliśmy zobaczyć już kilka dni po katastrofie smoleńskiej, gdy ochraniani przez policję (niektórzy protestujący dostępują tego zaszczytu, jakim kluczem kieruje się władza, przy przyznawaniu ochrony, możemy się tylko domyślać), wykrzykiwali swoje "pełne miłości" i "tolerancji" okrzyki pod oknami kardynała Dziwisza.  
To także zostało przedstawione jako protest zdrowej tkanki narodu, przeciwstawiającej się "demonom patriotyzmu"
A w rzeczywistości wyglądało tak:

 
Kwintesencją atmosfery nienawiści, można powiedzieć momentem kulminacyjnym, była zorganizowana za pośrednictwem mediów głównego nurtu, tzw. "Akcja Krzyż". Ta szalona demonstracja, będąca zbiorową profanacją nie tylko pamięci ofiar (krzyki: "Jeszcze jeden" - kolejne życzenie śmierci), nie tylko symboli religijnych (krzyż z zimnego lecha), ale także była demonstracją przyzwolenia najwyższych władz państwowych, na nienawistną burdę, urządzoną w celu ośmieszenia i wykpienia modlących się ludzi.
To że policja, przez cały czas, gdy krzyż stał pod Pałacem Prezydenckim, dopuszczała do aktów fizycznej i słownej agresji, za którą oszczercy nie tylko nie byli piętnowani, ale zostali przedstawieni jako "lepsza część społeczeństwa", spowodowało w tych ludziach poczucie siły i racji.
 
To że prokuratura wypuściła, bez postawienia zarzutów, nie do końca młodego i wykształconego dziadka grożącego ludziom atrapą granata, spowodowało że de facto zalegalizowano prześladowanie ludzi za określone poglądy.
 
Dzisiejszy dzień był smutną konsekwencją tego, co można było już zauważyć dzień po wyborach, kiedy w  TVN24 ogłoszono publicznie, że Lech Kaczyński "ma krew na rękach"
Ufka napisała wówczas tekst, w którym pytała o to, co dalej z Polską.
Napisałem wówczas coś takiego (<- swoją drogą uważam, że to był mój najlepszy tekst, w którym trafnie zdiagnozowałem elektorat Platformy Obywatelskiej):
 

W moim kolejnym kasandrycznym tekście chciałbym odpowiedzieć na pytanie postawione dzisiaj przez Ufkę, czyli "Co dalej Polsko?".

Otóż drogi są dwie. Jedna z nich to droga wyznaczona dzisiejszego poranka przez Palikota, który w TVN24 stwierdził:

"Lech Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za śmierć 95 ofiar katastrofy", "Głupota, ego i miękka presja prezydenta były przyczyną wypadku", "Lech Kaczyński ma krew na rękach"

Jest to droga nienawiści, wojny i bezideowego sporu mającego podsycać słabnące już wspomnienie o kaczystowskim reżimie IV RP.

Drugą drogą jest droga odrzucenia Palikota i w szerszym znaczeniu porzucenia palikotyzacji polityki.

Wszystko zależy od dziennikarzy i społeczeństwa, które w dużej części nie ufa mediom a także w jakimś stopniu od blogerów.

Jeśli Platformie uda się przejąć ostatni ogólnopolski w miarę pluralistyczny kanał transmisyjny, istnieje niebezpieczeństwo faktycznej putinizacji polskiej polityki, przez permanentną propagandę sukcesu, połączoną z zapoczątkowaną już przez Gugałę akcją ostracyzmu środowiskowego wokół niewygodnych dziennikarzy, którzy zadają trudne dla władzy pytania.

Mam nadzieję, że czas Palikotów się skończył i częstotliwość pojawiania się tego pana będzie odwrotnie proporcjonalna do poparcia rządzącej partii


 

Dziś już wiemy, że nie odrzucono Palikota, co więcej, zrobiono mu olbrzymią promocję, udostępniono wiele programów, w których mógł sączyć jad nienawiści.

Nawet dzisiaj, w dzień, w którym nienawiść zebrała tragiczne żniwo, Palikotowi umożliwiono występ na żywo w stacji Polsat News, gdzie każda jego wypowiedź sprowadzała się do tego, że winny temu zamachowi jest osobiście Jarosław Kaczyński (z resztą, Palikot ogłosił to już tydzień temu: klik)

"Przestraszyłem się tego, że Jarosław Kaczyński w końcu doprowadzi do rozlewu krwi w Polsce. Ja obserwuję jego działalność od kilku miesięcy, wyraźnie w kierunku podburzenia ludzi w Polsce"

Tą propagandę rozgłaszają już rozliczne rezonatory w postaci np. Waldemara Kuczyńskiego.

Pan Igor Janke apeluje o spokój. Ale proszę mi wyjaśnić, jak mam zachować spokój, jeśli zbierając podpisy pod listami poparcia, może mi grozić śmierć, bo popieram nie tą partię, którą każą popierać w telewizji?

Dzisiaj także poszedłem (z własnej woli, nie zapraszany przez nikogo) do siedziby PiS w moim mieście.

Wszedłem nie niepokojony przez nikogo, nikt mnie tam nie znał, nie kojarzył. Przywitałem się i usiadłem z boku, nie niepokojony przez nikogo. To co stało się w Łodzi może się zdarzyć także w przyszłości, dlatego nie możemy pozostawić tego bez odpowiedzi.

Nie możemy dać się zastraszyć.

Ale nie możemy także dać się sprowokować. Nie możemy odpowiadać agresją, na agresję.

Zachowując pamięć o człowieku który zginął, bo miał czelność pracować dla partii Jarosława Kaczyńskiego, rozmyślając podczas minuty ciszy, doszedłem do wniosku, że trzeba jakoś zamanifestować swoją postawę.

Trzeba pokazać rządzącym, że się nie boimy.

Najlepiej zrobić to w formie pokojowej, takiej której nie da się zdezawuować porównaniami do faszyzmu, skupiając się na niesionych pochodniach.

Trzeba organizować czarne marsze milczenia, przeciwko mowie nienawiści, przeciwko agresji na niebywałym poziomie, przeciwko ludziom składającym życzenia śmierci.

W obliczu domknięcia się układu medialnego, którego symbolem jest występ dyrektor TVP1 Szymalli w "programie gwoździa do trumny TVP", musimy wymyślić coś, by dotrzeć do ludzi z własnym przekazem.

Moim zdaniem, przyszedł czas na stworzenie drugiego obiegu. Można zacząć od drukowania całości wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, aby ludzie mogli to porównać z "interpretacją" tego samego tekstu serwowaną przez mainstream. Ale tutaj potrzebne są duże środki. Musimy zacząć je gromadzić, musimy stworzyć własne kanały transmisyjne, docierające poza internet.

Można także powrócić do tradycji zaangażowanego graffitti, jak chociażby takiego:

Bądź sięgnąć do źródeł:

Musimy przebić się poza główny nurt, ponieważ ten nurt zabrał się za promowanie ludzi "Akcji Krzyż".

Ludzi w rodzaju "Rambo" Tarasa, który zaliczył już występ obok Ryszarda Kalisza, a takze wywiad w Gazecie Wyborczej, a którego poziom najlepiej streszcza ten film.

Musimy się przeciwstawić nienawiści.

Ponieważ to śmiertelna choroba.

 

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka