cameel cameel
703
BLOG

Nowy Autorytet, na miarę naszych czasów

cameel cameel Polityka Obserwuj notkę 17

Fenomenalna Henryka Krzywonos, "powiedziała to co wszyscy myślą, ale boją się powiedzieć". Tą frazę można było wczoraj słyszeć w mediach (we wszystkich bez wyjątku). We wszystkich telewizjach informacyjnych, zarówno w telewizji publicznej, jak i w telewizjach prywatnych.

Jest to dla mnie zawsze sygnał wzmożonej koncentracji i skupienia, na owym przekazie, a także jego skutkach. Gdy wszyscy mówią to samo, wykorzystując te same fragmenty przemówień polityków, zawsze jest to znak, że coś trzeba ukryć, przed tymi, którzy nie oglądali transmisji "na żywo", a tym którzy oglądali, aby narzucić jedynie słuszny pogląd i interpretację oglądanych wydarzeń.

Z uwagi na brak potwierdzenia przez słynne "reprezentatywne sondaże" dzisiejsze utwierdzanie linii partii odbywa się za pomocą rzekomej popularności Henryki Krzywonos, wśród "internautów".

Jako przykład podawana jest rosnąca od rana liczba znajomych na Facebook'u, czyli jednym z portali społecznościowym (swoją drogą, czy Facebook płaci telewizjom za tą kryptoreklamę w reportażach?).

Tym samym portalu, na którego łamach "skrzykiwali" się słynni "młodzi i wykształceni" protestujący swego czasu przeciw pochówkowi na Wawelu.

Tym samym, na którym likwidowano konta nieprzychylne Bronkowi i tym samym, na którym organizowano pokojową manifestację wielbiciela Palikota - Dominika Tarasa pseudonim "Rambo" (czego Rambo nie kryje, pisząc do Palikota "miłosne listy w imieniu młodzieży").

Nie jest to jakiś mój manifest antyFacebookowy. Nie chciałbym aby to było odczytane w ten sposób. Zastanawiam się jednak, czemu miarą czyjejś wielkości ma być liczba fanów na Facebook'u. Ja szczerze mówiąc pogardzałem trochę (tak wiem, że to złe uczucie, zgrzeszyłem) ludźmi, którzy gonili za tanią popularnością i liczbą znajomych na takiej np. naszej-klasie.

Czemu jeden portal społecznościowy ma być lepszy od innych? I co to w ogóle ma do rzeczy w kwestii wczorajszego i dzisiejszego dnia?

Co to ma w kwestii oceny przemówień polityków (i komentarzy do nich), na które wczoraj zmarnowałem sobie kilka godzin?

Jaki ma sens, moja świadoma obecność, za pośrednictwem telewizji, w tamtych wydarzeniach, w obliczu całkowitego zakłamania i zagubienia sensu wypowiedzi pozostałych osób, odbywającej sie kosztem promocji dzisiaj wydanej ksiazki o Pani Henryce Krzywonos?

Ta kobieta była nabuzowana, agresywna i antypatyczna. Nie była "fenomenalna", "prawdziwa" i "odważna" (jak ją opisano w TVN24), bo nie powiedziała nic fenomenalnego. Powtórzyła swoją opinię o tym, że prezes "dzieli Polaków", "i wszystkim co robi ją obraża i pamięć o Leszku niszczy". Cóż to za odkrywcze tezy? To jest niby ten Święty Graal polskiej polityki, o którym wszyscy myślą, a o którym każdy boi się powiedzieć głośno publicznie?

Przeciez ja to słyszę, czytam i słucham prawie codziennie, w każdej telewizji, radiu i gazecie. Z ust Wołka, Żakowskiego, Paradowskiej, Olbrychskiego, Kory, Nergala, Najsztuba, Wojewódzkiego, Lisa i poślednich "cynglów Gazety Wyborczej" w rodzaju Leszczyńskiego, czy innych pod nazwiskiem, czy pod pseudonimami.

Przecież to dobrze znany i od lat praktykowany rytuał, przez ogromną część polskich mediów, które na swój prywatny użytek określiłem przy zakładaniu tego bloga, jako Michnix (stąd nazwa bloga). Ja mam teraz nagle w to uwierzyć, że trzeba być niezwykle odważnym, żeby ubliżyć Jarosławowi Kaczyńskiemu?

Rozumiem nazywanie odwagą cywilną, zachowanie Krzysztofa Wyszkowskiego, który mimo wielu lat ciągania po sądach, skandalicznych wyrokach sądów poprzedniej instancji, miał dalej odwagę głosić to co myśli, to jest odwaga. Pani Krzywonos wykazała się konformizmem w czystej postaci, została użyta, wykorzystana przez polskie media, do kolejnego prania mózgu, które zapowiedziałem w tekście "Przepowiednie Kasandry"

Wówczas pisałem o dwóch drogach, przed którymi stoi Polska:

-------------------------------------------------------------------------------

W moim kolejnym kasandrycznym tekście chciałbym odpowiedzieć na pytanie postawione dzisiaj przez Ufkę, czyli "Co dalej Polsko?".

Otóż drogi są dwie. Jedna z nich to droga wyznaczona dzisiejszego poranka przez Palikota (...)
Jest to droga nienawiści, wojny i bezideowego sporu mającego podsycać słabnące już wspomnienie o kaczystowskim reżimie IV RP.

Drugą drogą jest droga odrzucenia Palikota i w szerszym znaczeniu porzucenia palikotyzacji polityki.

Wszystko zależy od dziennikarzy i społeczeństwa, które w dużej części nie ufa mediom a także w jakimś stopniu od blogerów.

Jeśli Platformie uda się przejąć ostatni ogólnopolski w miarę pluralistyczny kanał transmisyjny, istnieje niebezpieczeństwo faktycznej putinizacji polskiej polityki, przez permanentną propagandę sukcesu, połączoną z zapoczątkowaną już przez Gugałę akcją ostracyzmu środowiskowego wokół niewygodnych dziennikarzy, którzy zadają trudne dla władzy pytania.

Mam nadzieję, że czas Palikotów się skończył i częstotliwość pojawiania się tego pana będzie odwrotnie proporcjonalna do poparcia rządzącej partii.

O tym jak destrukcyjny wpływ ma propaganda Palikota (wzmocniona pod koniec kampanii przez samego premiera Tuska) niech świadczy ta kartka wrzucona do urny wyborczej, jako bonus:

Gdzie po rozszyfrowaniu można odczytać:


 

Najbardziej żal i szkoda jego brata ś.p. Lecha - niech z Bogiem spoczywa - Był dobrym człowiekiem! Cześć Jego pamięci!

J.Kaczor - to chytry, cichy Lis - nie daj Boże, żeby wygrał, bo I-sza dama będzie sikać do kuwety...

Kaczora popierają oszołomy, Kościół i Rydzyk - tylko dlatego, że jest katolikiem, my też jesteśmy katolikami praktykującymi, ale nie kłamcami jak ten nienawistny karzeł, kaczor. Sam jego wygląd to wstyd dla naszej POLSKI.

Kaczor (częściowo nieczytelne) nie ma wstydu, ani honoru.


 

Wydaje mi się, że propaganda Palikota, który dzisiejszego dnia rozpoczyna mieszanie pamięci L.Kaczyńskiego z błotem, będzie miała destrukcyjny wpływ na takich ludzi, którzy z szacunku do byłego prezydenta będą musieli się przestawić na jeszcze więcej nienawiści.

Oni to zrobią, nie mam wątpliwości, czy jednak media powinny rozpowszechniać tą propagandę i traktować ją jako wartościowa część debaty publicznej?

-------------------------------------------------------------------------------

Dziś widać już wyraźnie, w którą stronę zmierzamy.

Szeroko rozumiane media elektroniczne kreują nowego bohatera tłumów.

Lansowany jest nowy "jedynie słuszny pogląd". Lech Kaczyński był OK, ale Jarek to samo zło które "buntuje" Polaków i obraża nas wszystkich.

Ktoś, kto mówi to co myślą wszyscy, ale nie mają rzekomo odwagi powiedzieć (dokładnie tak samo uzasadniana jest obecność w mediach Palikota) ma niesamowite przesłanie do całego narodu: Jarek dzieli Polaków. Teraz wszyscy się zachwycają, ile w tym prawdy, ile mądrości, ile zwykłego prostego chłopskiego rozumu. Toż to rewolucyjna teza, na miarę Adama Michnika.

Nie wiem, czy to przypadek, ale niewinny obrazek humorystyczny, jakich wiele powstawało i powstaje o Kaczyńskim (dużo bardziej agresywnych i napastliwych) został ocenzurowany zarówno w serwisie wykop.pl, jak i na demotywatory.pl:

 

Możliwe, że stąd sie bierze ta "jednomyślność" wśród internautów, w wychwalaniu Pani Henryki?

Kiedy już utraciłem wszelką nadzieję, na wysłuchanie w polskich telewizjach jednego rozsądnego komentarza na ten temat, zobaczyłem występ Piotra Semki w Polsat News. Zaczął dość ociężale, zbierał się do tematu powoli, ale gdy się rozpędził, końcówkę miał bezbłędną.

Pani Henryka Krzywonos dała się wykorzystać koncernom medialnym, spełniła swoją powinność w stosunku do Michnixa, w zamian za pożądane przy promocji książki pompowanie do roli autorytetu moralnego.

Jednak to media dały się po raz kolejny wykorzystać PR-owcom premiera, który rozegrał sprawę na dwa dni. Wczoraj konfrontacyjnym tonem doprowadził do gwizdów, głosząc przy tym frazesy o pokoju oraz wykluczeniu nienawiści i pogardy, potem wystąpiła Henryka Palikot, mająca przykryć wystąpienie prezesa PiS i szefa Solidarności, a to wszystko było tylko przygrywką do dzisiejszych zapowiedzi przejęcia przez rząd prawa do organizacji kolejnych rocznic Solidarności.

Ten postulat, aby państwo przejęło organizację święta Solidarności, która walczyła o niezależność od państwa i samorządność, jest doprawdy znakiem naszych czasów.

Słusznie spointował to Pan Semka, ogłaszając w przypadku przejęcia przez władzę organizacji kolejnych rocznic, determinację w organizacji własnych imprez niezależnych od władzy.

Przedstawiciele naszej władzy, za pomocą takich "autorytetów moralnych", jak Pani Krzywonos starają się zamknąć usta wszystkim tym, którzy w mediach pokazywani od dawna są jako "warchoły", czy "niewykształceni zwolennicy PiS", tym którym odmawia się prawa do manifestacji niezadowolenia z obecnej władzy. Wszystkim tym, którzy w bezsilności postanawiają wygwizdać człowieka, który mamił ich katarskimi baśniami z tysiaca i jednej nocy, człowiekowi, który w swojej codziennej praktyce rządzenia, sprzeniewierza się ideałom Solidarności.

Nie damy sobie zamknąć ust Panie Tusk. Dalej spychajcie wszystkich niezadowolonych z waszych rządów, na margines debaty publicznej, lansując przy tym przeróżnych Palikotów, a skończy się to bardzo niedobrze. Dla Pana i dla wszystkich Polaków.

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka