cameel cameel
1035
BLOG

Jan Maria Rokita - doskonałe dalekowzroczne wystąpienie

cameel cameel Polityka Obserwuj notkę 64

Dlaczego lubiłem zawsze J.M.Rokitę?

Dlatego, że jego polityczne wystąpienia, są doskonale przygotowane i przemyślane.

J.M.Rokita mówi pięknie, starannie dobiera słowa.

Zaznaczę na wstępie, że po raz pierwszy zdarzyło mi się w pełni zgodzić (od pierwszego do ostatniego zdania), z jakąś wypowiedzią, aczkolwiek nie oglądałem pierwszych paru minut.

W Rozmowie Rymanowskiego (postaram się wrzucić link, jak się pojawi) Rokita przedstawił wizję narodzin mitu. Narodzin nowej "epoki neoromantycznej" opartej na micie Lecha Kaczyńskiego.

Komentator polityczny (kiedyś rasowy polityk) ma rację.

Widzi to, czego niektórzy nie chcą dostrzec, niektórzy nie chcą wiedzieć, niektórzy w nienawiści dalej walczą, nie szanując czegoś tak elementarnego dla naszej kultury, jak szacunek do zmarłych.

Rokita doskonale podkreślił marginalność takich zachowań, jak Andrzeja Wajdy, odpowiadając na pytanie Rymanowskiego, że każdy wielki mit ma swoich zagorzałych zwolenników i zagorzałych przeciwników, to jasne.

Ale ulice które cieszą Rokitę, który sam oddaje hołd Kaczyńskiemu, sam przyznaje, że przeciwko niemu rozpętano szaleńczą, niegodną kampanię nienawiści (na nazwiska przyjdzie czas), kwestionowania kompetencji, marginalizowania i zwykłych oszczerstw, te ulice mówią same za siebie.

Słuchając wystąpienia J.M.Rokity, samemu wyobraziłem sobie ten mit, którego narodzin jesteśmy wszyscy świadkami, słusznie zostało przyznane, że ten mit, tę trumnę będą  starały wykorzystać obydwie główne strony konfliktu politycznego. My nie możemy do tego dopuścić. Nie możemy się zapieklić w politycznym sporze. Musimy mówić prawdę, to co myślimy. Musimy mówić naszym znajomym, naszej rodzinie, nie wstydzić się tego co siedzi każdemu w najdalszym zakątku głowy, a czego nieraz sami przed sobą nie możemy przyznać. Musimy rozliczać każdego polityka z tego co robi, a nie z tego co mówi.

Najlepszą częścią wystąpienia jest sugestywne porównanie Jarosława Kaczyńskiego do biblijnego Hioba. W tej chwili nie można niczego przewidzieć, to prawda. Czy Hiob się podniesie i przyjmie próbę z podniesionym czołem?
To pokażą najbliższe dni.

Pokaże to Kraków, gdzie niedługo się spotkamy i będziemy mogli się policzyć, bez obawy nazwania oszołomami. Tam nie będzie politycznych barw (mam nadzieję), tam ale także w wielu innych miejscach, w miastach, na placach, w kościołach. Wszędzie tam gdzie ludzie zatrzymają się w biegu codzienności i będą śledzić i identyfikować się z wizją właśnie tego patriotyzmu.

Właśnie tego, który karze mimo obelg wierzyć we własną wizję kraju. Godną wizję Polski.

  Nie biednej panny na wydaniu, albo, pani, którą niektórzy darzą polityką miłości, miłości do bólu, która kończy się wydymaniem bezrozumnej tłuszczy wyborców.

Ci ludzie, którzy wyszli na ulicę nie chcą panów z atrapami członków, czy świńskim ryjem.
Ci ludzie pragną polityków z krwi i kości, a nie z reklamy proszków do prania.

Jest wielki strach, przed uroczystością.
Strach tych którzy boją się milionów na ulicach (nie tylko Krakowa), bo wiedzą, że stary przekaz antykaczyzmu stracił całą rację bytu.
Stary przekaz oczerniania i oszczerstw pękł jak mydlana bańka.

Nie będzie już Palikota i wszystkiego co sobą symbolizował  (w takiej formie jak była), a jeśli się uaktywni to będzie to jego koniec. Ale tu nawet nie chodzi o Palikota, tu chodzi o jego medialnych adoratorów.

Nie zapomnimy, kto go promował.

P.S Na deser obśmiany przez Chevaliera, a świetny moim zdaniem odcinek programu: Warto Rozmawiać

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka