cameel cameel
211
BLOG

Autorytety ruszają do walki

cameel cameel Polityka Obserwuj notkę 7

W obliczu nieuchronnie zbliżającej się klęski obecnej ekipy "chłopców od piłki nożnej" można wyczuć coraz bardziej atmosferę, jaka panowała w Polsce w latach 2005-2007.

Coraz częściej pojawiają się głosy "przerażonych" komentatorów, których błogi sen o "POlsce" zaczyna rozpływać się w konfrontacji z rzeczywistością. Premieru Tusku nie udało się "uruchomić energii Polaków", nie udało mu się także wprowadzenie w życie planu "Byżyło" (się lepiej).

 Nie to jest jednak najgorsze, dla przedstawicieli elity polskiej. Najgorsze jest to, że nie dorżnięto watahy,  że pozwolono zranionemu żubrowi uciec do lasu i wylizać rany. W obliczu kolejnych sondaży, które pokazują stały trend wzrostowy poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości, przyszedł czas na uruchomienie tzw. autorytetów.

Pierwsza bomba poszła wczoraj:

Waglewski: Kaczyński walił poniżej krocza

"Cała działalność PiS wygląda jak taka strategiczna gra planszowa o budowaniu swojej władzy. Zasadą jest szukanie przeciwnika. Ich władza budowała się przecież na tym, żeby znaleźć tego gorszego, brzydszego, tych pseudointelektualistów, tych jakichś tam artystów, jakichś tam lekarzy" - mówi Wojciech Waglewski. "<Co tam, lekarzu, masz w garażu?> - że zacytuję Dorna" - dodaje.

 

Nie musieliśmy długo czekać na kolejne uderzenie, tym razem w wykonaniu boksera z szablą:

Olbrychski: Jareczek Kaczyński to szkodnik

Jarosław Kaczyński to największy szkodnik polityczny w Polsce. Wszystko, co robi ten człowiek, wynika z chorobliwej żądzy władzy. Nie ma znaczenia, czy będzie to dla jego kraju dobre, czy złe. Nie rozumiem, dlaczego uważa się go za dobrego gracza. Moim zdaniem pozycję zawdzięcza jedynie bardzo słabej konkurencji. W takiej Francji nie został by pewnie nawet merem.

Powyższe cytaty przypominają o tym, co mogliśmy usłyszeć praktycznie codziennie, w czasach gdy rządziło PiS, czasach wielkiej smuty, gdzie niewinnego szarego obywatela, o 6:00 rano, antyterroryści wyrywali w kajdankach z łóżka. Czasach, gdy za nieopatrzne wypowiedzenie dowcipu o prezydencie, trafiało się na wiele miesięcy do przymusowych obozów pracy. Były to czasy, gdy niezależnych dziennikarzy, którzy starali się udowodnić nadużycia władzy, podsłuchiwano, wsadzano do aresztu, przeszukiwano im mieszkania, a materiały z podsłuchów wykorzystywano w prywatnych wojnach. Jak to dobrze że tamte okropne czasy minęły.

Ale czy bezpowrotnie?

Chyba jednak nie. Mimo zapewnień pożytecznych idiotów,  że afery hazardowej nie było, nie ma i nie będzie, okazuje się że ludzie zaczynają dostrzegać kto dorwał się do władzy i po co. Niestety nie dostrzegają tego wierni wyznawcy, którzy dwa lata temu namawiali "młodych, wykształconych" do głosowania na "profesjonalistów". Jednak czy powinniśmy się przejmować ich opinią?

W końcu dwa lata temu, natłok takich opinii, w wykonaniu wszelkiej maści gwiazd i gwiazdeczek, przyniósł upragniony efekt. Jednak śmiem twierdzić że od pamiętnej obrony Romana Polańskiego mentalna przepaść między "zwykłymi ludźmi", a celebrytami jest tak duża, że opinie takich ludzi jak Olbrychski są całkowicie pozbawione wiarygodności.

Słusznie zwracał na to uwagę Rybitzky w swoim tekście.

Dzięki takiej postawie elit doszło w polskim Internecie do wyjątkowego zjawiska. Użytkownicy wszelkich portali piszą w komentarzach dokładnie to samo – wyrażają zaszokowanie bredniami wygadywanymi przez „kolegów Polańskiego”(...)

Czy szybko zapomnimy o kompromitacji „elit”? Moim zdaniem właśnie nie, i stąd duża ranga rozgrywających się na naszych oczach wydarzeń. Polacy w końcu mogli się przekonać, że król jest nagi. Olbrychski, Cywińska, Wajda lub Zanussi mogą być wielkimi artystami (jeśli ktoś ich za takowych uważa), ale są bardzo małymi ludźmi.
 

W przytaczanej wypowiedzi Waglewskiego jest jeszcze jeden ciekawy fragment:

Waglewskiego nie przekonuje całe zamieszanie z tzw. aferą hazardową, ponieważ nie do końca rozumie, na czym polega afera poza "estetycznymi naruszeniami". Przy okazji zauważa z ironią, że przecież w Polsce wszystko się "załatwia": pracę, studia

Widać więc, że zatrudnienie Mistewicza w roli doradcy było jednak uzasadnione. Na przykładzie powyższej wypowiedzi można dokładnie zaobserwować na jakiej podstawie budowane są wcześniejsze opinie. Nie ważne są fakty, liczy się jedynie narracja, jaką swoim wyznawcom serwuje Platforma Obywatelska. Dzięki temu nie trzeba myśleć, zastanawiać się, analizować stenogramy. Wystarczy przyjmować medialną papkę serwowaną przez Gazetę Wyborczą i podsycać w sobie nienawiść do "Jareczka".

cameel
O mnie cameel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka